Kilka przemyśleń odnośnie Tramwaju na Naramowice / Umultowo

Źródło: Inwestycje dla Poznania
         W miniony poniedziałek w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej zwołano konferencję prasową, na której przedstawiono plany realizacji Tramwaju na Naramowice. Jeszcze do niedawna mówiło się o dwóch etapach TnN: pierwszy od Wilczaka do Naramowic, a drugi od Wilczaka do Garbar. Pytaniem otwartym pozostawała lokalizacja pętli końcowej tramwaju na północy Poznania. Mówiło się dość głośno o tym, że tak naprawdę nie ma dobrego miejsca na Naramowicach i najlepiej byłoby przenieść pętlę dalej na Umultowo w okolicę ul. Bożydara. Taką też koncepcję przedstawił, swego czasu dr Jeremi Rychlewski z Politechniki Poznańskiej. Dla Umultowa byłoby to oczywiście najlepszym rozwiązaniem, bo po pierwsze mielibyśmy połączenie tramwajowe z centrum, a po drugie przejazd kolejowy zostałby przebudowany na bezkolizyjny, mówiło się wówczas o tunelu, dzięki czemu nie musielibyśmy stać przed torami gdy zamknięte są rogatki.

     Po poniedziałkowej konferencji plany zostały nieco zmienione, można powiedzieć, że początkowe ambitne wizje uległy procesowi ekonomicznej racjonalizacji. Budowa tramwaju została podzielona na III etapy. Co o tym zadecydowało? Przyczyn jest kilka i są nader oczywiste. Podział całej inwestycji ukazuje dobitnie miejsca problematyczne, które wymagają negocjacji z innymi podmiotami oraz większych nakładów finansowych. Dlatego właśnie, w celu obniżenia kosztów oraz ryzyka inwestycja została podzielona na III etapy. W pierwszej kolejności realizowany będzie odcinek od Wilczaka do Garbar. Jest to najprostszy etap, który generuje najmniejsze konflikty. Rezerwa terenu jest już od dawna zabezpieczona. Samo ukształtowanie powierzchni nadaje się idealnie do położenia nowego torowiska. Nic więc dziwnego, że będzie on realizowany jako pierwszy. 

         Kolejne odcinki są już jednak bardziej skomplikowane. Fragment od Wilczaka do Garbar, który w mojej ocenie jest kluczowy dla całej inwestycji, wiąże się z kilkoma problemami: 

  1. Skarpa na Szelągowskiej
  2. Połączenie z dworcem Garbary
  3. Wpięcie się do istniejącego systemu tramwajowego na Garbarach

O ile temat skarpy został już wyjaśniony i fatalistyczne tezy odnośnie gigantycznych kosztów jej umocnienia zostały ostatecznie obalone, o tyle sprawa poprowadzenia torów pod wiaduktem kolejowym na Garbarach jest nadal otwarta. Oczywiście da się to zrobić, ten mit również został swego czasu obalony. Niemniej jednak, istnieje kilka wariantów przeprowadzenia tramwaju, które różnią się rozwiązaniami, a co za tym idzie również kosztami. Najlepsze rozwiązania, z punktu widzenia obsługi pasażera, czyli przeprowadzenie torów pod dworcem Garbary są oczywiście najdroższe. Wszystko będzie więc zależało od ewentualnego dofinansowania z funduszy unijnych lub innych, być może centralnych. 
Źródło: Inwestycje dla Poznania
       Wracając jednak do naszego Umultowa, napiszę teraz kilka zdań o III wariancie. Z naszego punktu widzenia jedyny pozytyw jaki pojawił się na ostatniej konferencji jest taki, że tramwaj na Naramowicach ma kończyć się tzw. krańcówką, a nie tradycyjną pętlą. To rozwiązanie nastręcza kilka istotnych problemów, należy m.in. zakupić dwustronne tramwaje i odpowiednio ustalić rozkład, aby ruch odbywał się sprawnie i płynnie. Dlatego takie rozwiązanie dla Naramowic należy traktować w kategorii tymczasowego. Prędzej, czy później miasto będzie musiało zmierzyć się z tematem przedłużenia linii na Umultowo i zbudowania klasycznej pętli. Moim zdaniem jednak nie stanie się to szybko.
Przystanek krańcowy w Gdańsku; źródło: www.urbfoto.pl
          Po pierwsze nie znany jest nam, tak naprawdę, przebieg linii. Miasto nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, którędy mają biec tory i gdzie mają się kończyć. Początkowo mówiło się o ul. Bożydara, teraz o Wydziale Geografii lub nawet pływalni UAM. 

          Po drugie miasto będzie musiało porozumieć się z dwoma dużymi podmiotami, z którymi rozmowy przebiegają zazwyczaj ciężko. Z jednej strony mamy PKP, które jak wynika z ostatnich informacji, nie do końca widzi możliwość przeprowadzenia tramwaju w tunelu, a bardziej po wiadukcie. Być może właśnie to wpłynęło na ostatnie decyzje miasta o rozbiciu inwestycji na III etapy. 
Gdy Poznań porozumie się już z PKP to pozostanie nam kwestia UAM. Podejście Uniwersytetu do tramwajów jest już dość dobrze i powszechnie znane, co widać na przykładzie pętli PST. Wiele lat mówiło się o możliwości przedłużenia tramwaju na kampus, ale do dzisiaj nic w tej materii się nie wydarzyło i mało prawdopodobne, aby w najbliższym czasie coś się zmieniło. Kolejna sprawa to kwestia gruntu. Miasto nie ma nieruchomości w okolicach pływalni UAM, którą mógłby przeznaczyć na pętle. Wszystko jest w posiadaniu UAM lub prywatnych właścicieli. 

          Po trzecie terminy i finansowanie. I etap planuje się zakończyć w 2021 roku. W tym czasie bardzo możliwe, że wystartuje też II etap od Wilczaka do Garbar. Ten również potrwa kilka lat. Na pewno więcej niż I bo jest po prostu technicznie dużo trudniejszy. Te dwie inwestycje znacznie obciążą budżet miasta, a perspektywa unijna, w której obecnie jesteśmy kończy się w 2020 roku i jest to prawdopodobnie ostatnia tak hojna pespektywa dla Polski. Pieniędzy jest więc mało i nasz stosunkowo trudny i raczej dość drogi odcinek, będzie musiał rywalizować z wieloma innymi inwestycjami takimi jak: tramwaj na os. Kopernika, tramwaj w ul. Ratajczaka, tramwaj na Poznań Wschód, czy choćby ostatnia propozycją tramwaju na Plewiska. Konkurencja, jak widać, nieprzeciętna. 

          Osobiście byłem, jestem i pozostanę wielkim zwolennikiem tramwaju na Umultowo gdyż widzę w tym rozwiązaniu same plusy. Serce mówi, a nawet krzyczy: TAK! A rozum? A rozum mówi: „tak, ale nieprędko”. Racjonalnie patrząc jedyną przesłanką optująca za przeciągnięciem tramwaju na drugą stronę towarowej obwodnicy Poznania jest brak pętli linii na Naramowice. Oczywiście nie ma się co poddawać, kiedyś temat tramwaju na Naramowice również był mrzonką, a teraz nie zastanawiamy się już czy w ogóle będzie, tylko kiedy nim pojedziemy. 
Być może wkrótce powstanie poznańska kolej metropolitarna z prawdziwego zdarzenia, której część będzie stanowić towarowa obwodnica Poznania z przystankiem na wysokości Naramowickiej. Być może następne władze Uniwersytetu, który przecież kształci planistów przestrzennych, zmieni swoje nastawienie do tramwajów i zgodzi się, a nawet weźmie udział w projektach przebicia się tramwajów przez tory kolejowe zarówno na wysokości PST jak i Naramowic? Te scenariusze nie są w cale nierealne. Trzeba jednak najpierw, w porozumieniu ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, ustalić przebieg trasy tramwaju na Umultowo, bo to właśnie tak, w obecnej sytuacji, powinno się mówić o tej inwestycji.

Komentarze

  1. W dobrym stylu napisane, przyjemnie się czyta.
    Pozwolę sobie jednak na komentarz. Ta inwestycja, w ten sposób etapowana to niestety kosztowna prowizorka realizacji obietnicy wyborczej o nazwie Tramwaj na Naramowice, która zderzyła się z realiami realizacji inwestycji publicznej i wyszło jak zwykle, klasycznie: drogo, w nieprzewidywalnych terminach i z mizernym skutkiem dla przeciętnego Kowalskiego. Oby kierunek Wilczak-Teatralka był potrzebny większej liczbie mieszkańców Naramowic, oby chciało nam się dylać na tramwaj za tory - wówczas odczujemy delikatną zmianę sytuacji w wariancie drogowym.
    Ja tych propozycji nie kupuję jako realizację potrzeb Umultowa - nadal mamy kolizyjne przejazdy kolejowe, na których kwitniemy i które później falą idą przez miasto na kolejnych światłach. Rozumiem natomiast realia finansowe. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro tramwaj ma kończyć bieg przed przejazdem kolejowym w Naramowicach to chyba przyda się duży parking w tej okolicy aby każdy kto mieszka na Umultowie lub Morasku a chce skorzystać z tramwaju mógł tam zostawić samochód i do miasta pojechać już komunikacja miejską. Nazwałabym ten parking Pentlą samochodową

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz