O co mi chodzi :)

Obiecałam sobie, że nie będę się wypowiadać w kwestiach wyborczych, ale nie daje mi spokoju komentarz pod, poprzednim bodajże, postem, treści "A myślisz, że Ganowicz wybuduje Ci drogi?".

Postanowiłam więc powiedzieć co nieco, o co mi chodzi.

Nie mam oczywiście złudzeń co do możliwości budżetu miasta, który nie jest z gumy. Jako magister ekonomii  dobrze wiem, że budżet miasta czy państwa to nie jakiś wirtualny byt -  worek bez dna. Natomiast ciągłe mówienie, że na to czy na tamto nie ma pieniędzy też nic nie wnosi do dyskusji, bo przecież jakieś pieniądze są, tylko są wydatkowane gdzie indziej.

Weźmy na przykład mój ukochany Zarząd Dróg Miejskich. Ciekawa jestem ile rocznie wydawane jest na "równanie" dróg na Umultowie. Zwłaszcza połączone z wysypywaniem odpadów po frezowaniu asfaltu. Następnie te odpady są walcowane. A za jakiś czas w takiej nawierzchni powstają dziury, których już nie można wyrównać spychaczem (patrz Dzięgielowa przy nowym PARKINGu<mała czcionka nie pasuje>), trzeba podsypywać i walcować. Czy to jest gospodarowanie po poznańsku? Czy nie lepiej byłoby podnieść trochę standard, za to rzadziej naprawiać? Często do tych prowizorycznych robót angażowana jest prawie taka sama ilość sprzętu jak do asfaltowania.

Mówią, że pańskie oko konia tuczy. Ktoś powie, że Pan Prezydent jeszcze nam panujący raczej tych naszych dróg nie ogląda, bo najszybsza droga z jego domu do pracy wiedzie przez Jaśkowiaka (nomen omen) do ulicy Morasko i dalej przez Szymanowskiego do Mieszka Pierwszego. Ale, ale... sama na własne oczy widziałam jak Pan Grobelny trenował przed maratonem i biegł (sic!) Dzięgielową (sic!) i mogło jego pańskie oko wszystko doskonale obejrzeć. I nieszczęsną Dzięgielową i zwężenie spowodowane budową  PARKINGu, i mógł nawet dostrzec, że wystarczyłoby na pół dnia pchnąć tam ekipę ZDM, żeby wycięła krzaki i przesunęła trochę przebieg ulicy w stronę płotu rekompensując zabrany przez PARKING teren.


Podsumowując, nie pieniędzy nam brakuje, tylko gospodarza. 

Komentarze