Zawsze jest jakieś ALE - przemyślenia po RO

Na wstępie zaznacze, iz tekst który zawarty zostanie w dalszej czesci postu to tylko moje subiektywne przemyslenia z piatkowego zebrania rady osiedla. Nie chce nikogo obrazac, ani tez zniechęcać do pracy w radzie, bo badź co badź radny osiedla to funkcja typowo społeczna (nie jest oparta o system diet) wiec trzeba miec szacunek do osób, które wykazały wolę poświęcenia swojego czasu na rzecz społeczności lokalnej. Ale do rzeczy...
Zaczęło się od informacji Pani przewodniczącej, iż na tym posiedzeniu rada nie podejmie tematu naszego placu zabaw z uwagi na pozyskanie informacji o reprywatyzacji skweru Migdałowa-Pomarańczowa (własność miejska jednak rozpoczęta procedura zwrotu), natomiast odnośnie działek alternatywnych przy Kopcowej to nie ma pewności czy są przeznaczone na cele mieszkaniowe (informacja odnośnie działki nr 24 z WGN ma być we wtorek - nie wiem czy chodziło tu o zgodność ze studium ZP, czy znowu jakieś wewnętrzne ustalenia WGN?).
Wywiązała się dyskusja, która przeciągnęła się na posiedzenie rady. Kilka subiektywnych myśli zebranych w punktach po przeprowadzonej dyskusji:
1. Maila z projektem uchwały o woli przejęcia tychże działek wysłaliśmy 12.01 więc temat na tą radę mógł być lepiej przygotowany - ok. urlopy zarówno Pani przewodniczącej, jak i pracownika WGN dają jakieś usprawiedliwienie, jednak przecież nie ma ludzi niezastąpiąnych i mozna to bylo zorganizować.
2. Podjęcie uchwały w sprawie WOLI przejęcia zarządzania nie zobowiązuje do wykonania dalszych czynności tj. złożenia wniosku do WGN (uchwała musi zostać podjęta przez gremium rady, natomiast sam wniosek do WGN uformalnia wyłącznie podpis przewodniczącego; cała procedura trochę trwa, a ja poprostu nie wierze we wczesniejsze zebranie rady w konkretnie tym celu - moze jednak sie mile zaskocze). Rozumiem mozliwą dbałość członków rady o "czystość" stanowionych aktów prawnych - ich wybór, ich decyzja. Znajomość statutu i organizacji rady wśród członków pozostawia jednak wiele do życzenia. Pozytywny ukłon w stronę Pawła Strzeleckiego.
3. Odnośnie "kukułczego jaja" jakim byłoby obciązenie kosztami zwiazanymi z placem zabaw budżetu RO (ubezpieczenie OC i utrzymanie porządku) to warto by sie w ogole zainteresowac budzetem. Sprobujemy zoorganizować coś z przejęciem utrzymania porzadku przez Zarząd Zieleni Miejskiej ale... ale...

Ale... dalszy punkt programu (moze nie chronologicznie) - plac zabaw przy Rubinowej. Jako gościowi na RO nie wypadało mi się bardziej angażować w dyskusję, tym bardziej ze w tym temacie to szczerze nie byłem zorientowany. Projekt uchwały w sprawie woli przejęcia zarządzania zglosił P. Strzelecki. Co ciekawe plac zabaw juz tam istnieje i to na działce formalnie będącej drogą. Pozwoliłem sobie tylko na mały przytyk, ze uchwała i przejecie zarządzania na tej działce równiez generuje koszty dla budzetu RO - geodety na wydzielenie działki bedacej placem od drogi. Uchwala przeszła. Na marginesie to na radzie powinien byc komputer i drukarka, zeby modyfikowac błedy w projektach - miasto przekazuje taki sprzet jako demobil, warto by się zainteresować i pozyskać.

Co jeszcze? Nie ukrywam ze mam hopla na punkcie stanu drog i inwestycji drogowych na osiedlu stad z zaciekawieniem wysłuchałem tego co organizuje sie w sprawie ul. Umultowskiej, oczywiście części nieutwardzonej od Dzięgielowej przy torach dalej w stronę Hub Moraskich. Nie pozwolę sobie jednak na jakiekolwiek komentarze czy informowanie. Dodam tylko, ze obecnie maja się wypowiedzieć mieszkańcy tej okolicy w formie podpisów pod ankietą.

Odnośnie wyborów do nowej rady. Myslę, ze trzeba wlozyc wiecej swiezosci w to gremium. Zapraszam do kandydowania ludzi kreatywnych, z pomysłami, inicjatywą, dobrych organizatorów.

Komentarze

  1. Komuno wróć - chciałoby się w tym momencie zawołać. Lata szczenięce spędziłem w tak zwanym bloku z wielkiej płyty. Przed każdym takim blokiem był plac zabaw z piaskownicą, huśtawkami i karuzelą, a obok śmietnika był trzepak przy którym podglądało się dziewczyny, gdy podczas akrobacji na rurze podwijały im się spódniczki. Nie brakowało oczywiście ławek, na których przesiadywały niepracujące psiapsiółki i obrabiały tyłki sąsiadom. Bladego pojęcia nie mam, czy urządzenie placu zabaw i skwerów poprzedzone było posiedzeniem plenarnym osiedlowego komitetu partii i pierdzeniem w stołki przez całą kadencję, ale oczywistym faktem było to, że place zabaw i ogródki jordanowskie są nieodzownymi elementami towarzyszącymi zabudowie mieszkaniowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mieszkałem w bloku, mieliśmy z chłopakami swoją ławeczkę przed klatką. W zalezności od czasów/mody/dojrzewania było obijanie klatki piłką, ogniska w piwnicy, były piwo i fajeczki przed klatką, siłownia w piwnicy/duże jogurty z bananem i dresik ;) Sąsiedzi nas znali. Nikt z nich nie miał bólu, że ktoś obcy może się kręcić po klatce albo koło domu, że coś złego może się stać na parkingu bo byliśmy MY i wszyscy nas znali od 5 letnich grzdyli, a my kłanialiśmy się w pas :) takie to były czasy i może dlatego z przymrużeniem oka patrzę na piwko w samochodzie na działce obok.
    Chciałbym jednak żeby ten plac był naprawdę dla maluchów i ich rodziców oraz zeby nie znalazło się tam niczego czego znaleźć nie powinno małe dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie po przeprowadzce z bloku na Umultowo tego mi brakuje najbardziej - placu zabaw. Wiem, że są w okolicy dzieci w wieku moich córek, ale nie mają jak ich poznać.
    Jeżeli chodzi o sąsiadów, to najwięcej ich znam z Umultowskiej 102, bo tam jest piaskownica do której jeździłyśmy po przedszkolu, do kolegi mojej córki. Znam więcej ludzi z tamtego bloku niż z najbliższych domków.
    I nagle się okazuje, ze zrobienie czegoś co ma każda najmniejsza wioska, jest jakąś straszną drogą przez mękę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Umultowianko: no ale taka jest specyfika mieszkania w domku. W promieniu iles tam metrow zageszczenie mieszkancem jest mniejsze niz w bloku :) ... moze czas pomyslec na powrotem do bloku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi anonimowy, rozumiem to i nie oczekuję, że piaskownica będzie co 10 m jak na osiedlu z wielkiej płyty, ale w tej chwili niektórzy mieszkańcy np pomarańczowej nie mają placu zabaw w promieniu 1 km. Przecież na terenie o który mi chodzi żyje spokojnie tyle rodzin co w dużym bloku, tylko w większym rozproszeniu, i budowa dla tej grupy jednego placu na którym mogliby się spotkać nie jest jakimś widzimisię.
    A gadanie, że może czas pomyśleć nad powrotem do bloku, jest tak słabe, że po prostu krew mnie zalewa i szkoda, ze nie wiem komu zawdzięczam ten komentarz, ale sądzę, że jest to osoba bez dzieci, albo z dorosłymi dziećmi, dla której szczytem marzeń jest rozpalenie grilla w sobotę, albo obejrzenie serialu z piwem w ręce i żeby najlepiej nie ruszać się z domu, chyba, że do kościoła.
    Pozdrawiam
    Mega wkurzona Umultowianka

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wkurzaj się tak, Umultowianko. Przecież widzisz, że poprzednik żartuje...Prowadzisz bloga to czas poznać znaczenie emotikonów :-). ;-),:-), :->, :-P

    OdpowiedzUsuń
  7. dzięki Anonimowy :D tu Anonimowy :D ... widać, że spedzasz wiecej czasu w inecie :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. No sorry, widziałam to puszczanie oczka, ale ja miałam wrażenie że to ironiczne podejście do tematu, który ja traktuję poważnie. Może za poważnie... Pewnie tak, ale po tym jak nikt nie traktował mnie poważnie w tej sprawie trudno mi o dystans.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja cię traktuję poważnie ale kawał cholery to z Ciebie jest ;)
    Luuuuzzzzzz ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz