Off topic - umultowskie koty

Może ktoś stwierdzi, że zwariowałem ale... nie zawsze musi być poważnie.
Moi najbliżsi sąsiedzi napewno pamiętają wyjątkową kotkę. Mania/Lusia/Pusia gdzie nie była tam miała imię i miskę. U mnie pojawiła się krótko jak zaczeliśmy budowę i zawiązała więź z majstrem p. Kazikiem. Z czasem tak się zżyła, że choć to sąsiad p. Heniu ją sprowadził to u nas miała swoje miejsce noclegowe i wszyscy pokochaliśmy tą kotkę jak własną. Kot jak pies (jestem psiarzem). Codziennie rano patrzyła jaka jest pogoda i jak było ok to szła powsinoga na spacer, jak nie to siedziała w domu nie niszcząc niczego. Pazury tępione wyłącznie na drewnie do kominka. Rozpoznawała dźwięk naszego samochodu, więc jak wracaliśmy do domu to biegła przed autem. Niesamowita. Każdą pracę na budowie, czy ogrodzie musiała nadzorować - inspektor nadzoru :) Pierwszy jej miot - uratował się tylko jeden "Kulek", który znalazł swe miejsce u sąsiadki p. Joli - pociecha był. W drugim miocie były trzy, odchowane u nas w garażu: jedna kotka trafiła do Naramowic i została wysterylizowana, "Józek" został i szybko niestety zdechł i "Misia", którą otrzymał nasz majster Kazik - również zakochany w Lusi.
Lusia niestety skończyła swój żywot 2 maja tego roku - pamiętam i przeżywam bo anegdot z tym kotem było wiele i ma miejsce w mym sercu na zawsze.
Teraz u majstra Kazika od "Misi" wykociło się 6 kociąt i szukają domu.
Oczywiście biorę jednego/jedną - jeszcze nie wiem spojrzę w oczy i zobaczę Lusię to będę wiedział :) kolejnej kotce udało się znaleźć dom u znajomych.
Pozostają jednak 4. Na Umultowie domów dużo, myszy też. Lusia i Mysia były/są łowne (Lucha jak nie dostała paczki jedzenia na wieczór to rano miałem mysz w prezencie pod drzwiami). Mogą żyć jak powsinogi ale muszą mieć gdzie wracać i zimą konieczna jest opieka.

Szukam domu dla pozostałej czwórki.
Chętnych proszę o kontakt tel. 512-300-304

Komentarze

Prześlij komentarz