Fragment wywiadu z prof. Polakiem

Jaki wpływ na życie Poznania wywiera tzw. „zblatowanie” tutejszych elit?

Wynika z niego część nieszczęść. Użyłem po raz pierwszy tego określenia już dosyć dawno. Teraz z pół roku temu je powtórzyłem. To jest niewątpliwy problem elit politycznych, akademickich, kulturalnych i gospodarczych Poznania. To pewne osobiste powiązania i wynikająca z nich niezdolność do wzajemnego recenzowania się, czy krytycyzmu wewnątrz tej grupy. To nie znaczy, że nikt nie krytykuje tego, co się dzieje, ale zdolnych do tego osób jest w ramach tej „elity” wciąż zdecydowanie za mało. 
Problem zblatowania poznańskich „elit” zostanie moim zdaniem zmieciony z powierzchni przez to, że już się pojawili ludzie, którzy są publicznie krytyczni. Patrzą dalej i widzą problemy, których dotychczasowa „elita” władzy nie umie nazwać. Dlaczego nie umie? Są w tym elementy jej nieudolności, ale myślę, że też czegoś więcej. Jeżeli prezydent miasta ma proces o niegospodarność z powodu działania na rzecz tuzów poznańskiego biznesu, to nie jest tylko kwestia nieudolności. Sąd rozstrzygnie, czy popełnił przestępstwo, czy nie. Ale samo pojawienie się takiej sprawy pokazuje, że dzieją się rzeczy, które się dziać nie powinny. Jest powszechnym odczuciem, że elita gospodarcza – np. wspomniani developerzy – łatwo korzysta z korzystnych dla siebie decyzji elity politycznej. To odczucie wytwarza się przez brak przejrzystości, jasnych kryteriów, czytelności procesów podejmowania decyzji i utrwaliło przez długi czas braku obywatelskiego dostępu do gremiów decydujących. Teraz dzięki aktywności społecznej mamy recenzencki wgląd w to, jak są podejmowane istotne dla miasta decyzje. A to oznacza, że podejrzane czy wątpliwe praktyki mają mniejsze szanse niż jeszcze kilka lat temu.  

Komentarze