Trzy razy "T": tramwaj, trolejbus, topgear


Tym razem coś na rozluźnienie tematu Nowonaramowickiej - coś z dużym przymrużeniem oka.


Bardzo lubię oglądać program TOP-GEAR. Program motoryzacyjny okraszony angielskim humorem. Humorem niekiedy błyskotliwie inteligentnym, ale nie raz także grającym na najbardziej prymitywnych nutach. Do mnie trafia on w obu postaciach. Może dlatego, że w dzieciństwie bawił mnie także Latający Cyrk Monty Pythona.
Raz na jakiś czas w prowadzących program odzywa się duch rywalizacji. Ustalają ciekawą trasę przejazdu i pokonują ją starając się udowodnić wyższość motoryzacji (indywidualnej, najczęściej jadąc jakimś super autem) nad innymi środkami komunikacji tj. m.in. często znienawidzonej komunikacji zbiorowej.
Dlaczego znienawidzonej? A bo kto z nas tak szczerze lubi nią jeździć? Traktujemy ją jak zło konieczne, szczególnie gdy możemy wygodniej jechać własnym autem i w dodatku niekoniecznie wolniej i niekoniecznie drożej. Dopóki tak będzie to dobrego słowa o niej nie powiem i zawsze rozwiązania samochodowe będę stawiał nad... np. szynowe (czepiam się tego tramwaju teraz, ok. dajmy już mu spokój).
Ktoś powie, że odzywa się we mnie troglodyta Clarkson - pewnie, owszem, ale mam do tego pełne prawo. Moje życie, moje zdanie - milczeć nie zamierzam. Zdaję sobie sprawę, że zdanie to jest niepoprawne dla ogólnie przyjętej retoryki transportu miejskiego, ale co zrobić skoro takie akurat mam?

Poniżej argument z granicy marginesu dopuszczalnych w dyskusji aczkolwiek zastanawiający:
Berlin, ładne miasto, zorganizowany transport zbiorowy, rowerzystów jest tam wielu, kolejka na poziomie +1 i -1 (tej na minus nie widziałem bo byłem autem). Takich miast w Niemczech, tak porządnie zorganizowanych jest trochę. Pomiędzy nimi można poruszać się niemiecką, szybką i punktualną koleją. Cud, miód, harmonia i feng-shui każdego miejskiego planisty-idealisty. Można też jeździć niemieckimi autostradami.
Każdy kto kiedyś szukał używanego samochodu z zachodu zna regułę - niemieckie auta dużo jeżdżą. 30-40 tys. km. rocznie nie robi wrażenia. Dlaczego skoro mają tak dobrze zorganizowany transport zbiorowy? Dlaczego Niemcy to jeden z największych europejskich rynków sprzedaży nowych samochodów? Dlaczego nie korzystają z udostępnionej super komunikacji zbiorowej?
Człowiek zwyczajnie lubi być samodzielny, lubi jeździć, lubi motoryzację.

Nie podoba mi się hasło "restrykcje dla samochodów" użyte w planie transportowym. Nie podoba mi się Tempo30 w sytuacji, kiedy średnia prędkość w mieście jest podobna, a często niższa od tych 30 km/h (w upłynnienie ruchu stop-start nie wierzę). Wreszcie kto z nas bezwzględnie przestrzega ograniczenia 50 km/h w terenie zabudowanym?
Zbyt wiele okłamywania siebie. Mamy naturalny, wewnętrzny opór dla różnego rodzaju zakazów, nakazów i ograniczeń.
Do chodników już dojrzeliśmy. Staramy się je budować tam gdzie są wydeptane ścieżki. Pomyślmy i o drogach.
Kretyńskie słupki na polanie przy os. Łokietka w miejscu gdzie powinna być Nowonaramowicka. Utwardzana Jasna Rola, którą auta wyjeżdżają z Naramowic na północ, by po chwili wracać Umultowską z powrotem do centrum. To jest zapotrzebowanie na ruch drogowy!

Komentarze

  1. Zgadzam się.
    Lepiej z mądrym przegrać niż z glupcem wygrać.
    Ta szara masa z naramowic myśli, że tramwaj rozwiąże problem korków.
    Wygoda, jeszcze raz wygoda jest priorytetem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz